W dziwny sposób, domy są jak odbicie tokenów kryptowalutowych. Te pierwsze są z natury użyteczne i ograniczone pod względem podaży. Te drugie są z natury bezużyteczne (z wyjątkiem stablecoinów i wyjątków, które można policzyć na jednej ręce) i mają zerowy koszt marginalny produkcji. Kiedy subsydia - takie jak czek stymulacyjny - wstrząsają popytem, te dwie rzeczy reagują inaczej w średnim i długim okresie. Domy - podobnie jak lekarze i przyjęcia na uniwersytety - generalnie nie mogą być szybko produkowane w USA. Powody są stosunkowo proste: regulacje uniemożliwiają wprowadzenie nowej podaży na rynek. Więc jeśli więcej pieniędzy (poprzez czek stymulacyjny lub finansowanie) staje się dostępnych do zakupu *prawie tej samej liczby domów*, to co otrzymujesz to nie więcej ludzi w domach, ale szybki wzrost wartości domów i wciąż ta sama liczba zamieszkanych domów. Możliwe, że zmienia się skład osób posiadających domy, ale domy nie stają się, w sumie, bardziej przystępne, chyba że podaż domów jest w stanie znacząco wzrosnąć. Tokeny kryptowalutowe, z drugiej strony, mają bardzo mało regulacji hamujących wzrost podaży. Prawdopodobnie nie muszę tworzyć wykresu pokazującego liczby tokenów i koszty mieszkań w ciągu ostatnich pięciu lat. Wszyscy wiemy, że obie te rzeczy rosną. Z platformami uruchamiającymi tokeny, istnieje stała presja na podaż, więc mediana ceny tokenów zmierza do zera, chyba że oferują jakąś różnicę, aby być konkurencyjnymi. Oczywiście, większość z nich jest bezużyteczna. Generalnie rządy lubią subsydiować popyt i ograniczać podaż - obie mają wyraźne grupy beneficjentów. To jest toksyczna kombinacja, która w dużej mierze odpowiada za to, dlaczego godzina czasu lekarza lub semestr studiów na uczelni tak bardzo wzrosły w kosztach. Jest jeszcze cała inna rozmowa do przeprowadzenia na temat tego, kto w ogóle chciałby trzymać papier 50-letni, ale to może być osobny post,