Popularne tematy
#
Bonk Eco continues to show strength amid $USELESS rally
#
Pump.fun to raise $1B token sale, traders speculating on airdrop
#
Boop.Fun leading the way with a new launchpad on Solana.
Zaledwie kilka uliczek od jasnych linii cyfrowych posiadłości elity kryptowalutowej, znajduje się stos porzuconych monet memowych dryfujących w ciemnych zakątkach internetu. Nikt nie stworzył ich wszystkich. Stos to wspólne przedsięwzięcie, powiększane dzień po dniu przez licznych nieświadomych traderów wielkiej spekulacyjnej autostrady. Tam, gdzie farmy danych brzęczą, a stare tablice ogłoszeń się rozpadają, nie ma ani jednego śladu trwałości, tylko słaby echo ostatniej transakcji i duch kolejnego basenu płynności wysychającego.
Obok lśniącej willi miliardera w metawersum, gdzie jego tokeny cicho przynoszą zyski, a boty czuwają, ten mały stos cyfrowych odpadów leży w dziczy zapomnianych blockchainów. Wszystko tam jest, ponieważ ten konkretny odcinek sieci jest „na wyciągnięcie ręki” od platformy startowej. Dziesiątki traderów budzą się każdego ranka, przeglądają swoje kanały, mintują monetę memową, kupują, publikują, a zanim zdążą spalić tę krótką chwilę euforii, odrzucają swój token przy 65 transakcjach na sekundę. Każdy z nich ląduje w tej samej niewidocznej rowie, płonąc krótko, zanim zniknie w brudzie internetu.
Jeśli przejdziesz się po tym odcinku cyfrowej ziemi, możesz zauważyć kilka szczegółów, które umykają innym. Nie ma tylko jednego stosu. Są dwa. Pierwszy jest bliżej giełd, wypełniony monetami nazwanymi po psach, żabach i politykach. Możesz powiedzieć, że te zostały szybko wyemitowane, kupione przez tych, którzy chcieli poczuć dreszczyk emocji przed śniadaniem. Dalej znajdziesz kolejny stos, pełen dziwnych monet, tych nazwanych na cześć wewnętrznych żartów, półzapomnianych wydarzeń lub obscenicznych anime. Te tokeny były trzymane trochę dłużej, może przez wolniejszy tłum, nocnych traderów z tanim piwem obok klawiatury, tych, którzy chcieli uwierzyć w następną wielką historię przed snem.
Chociaż nie jestem osobą, która pilnuje internetu przed finansowym śmieciem, czasami znajduję się wśród wraków, robiąc trochę cyfrowej archeologii. Wątpię, czy miliarderzy kiedykolwiek dotykają tych monet, a jeśli już, to wątpię, czy kiedykolwiek trzymają je długo. Ich portfele, jak ich super samochody, są regularnie czyszczone przez ciche, niewidoczne ręce. Ich ekspozycja na memy prawdopodobnie jest tematem rozmów, a nie przekonaniem. Z tego, co wiem, ich „zdecentralizowane posiadłości” to nic więcej jak schronienia podatkowe i spekulacyjne galerie sztuki dla algorytmów.
Rozmyślając o zawirowaniach ich życia, wędruję przez kolejny Discord, kolejny launchpad. Moderatorzy są przyjaźni na swój sposób, ich ekrany świecą w niebieskim świetle pamięci rynku byka. Mówią o płynności jak kaznodzieje, a co kilka minut kolejny token pojawia się znikąd, mając nadzieję na krótką chwilę światła, zanim dołączy do stosu przy cyfrowej drodze.
A ja tam siedzę, obserwując potop, próbując zrozumieć jego rytm. Bo w tym całym hałasie jest coś cicho ludzkiego, coś szczerego w powtarzalności, wzlotach i upadkach uwagi, sposób, w jaki każdy mały wybuch wiary migocze, gaśnie i zostawia po sobie ślad.
Gdzieś w tym stosie, myślę, wciąż jest historia warta trzymania.

Najlepsze
Ranking
Ulubione

