To dla mnie absolutnie szalone, jak obojętni niektórzy urzędnicy zajmujący się wydawaniem zezwoleń publicznych są wobec rzeczywistego wykonywania swojej pracy w sposób, który wyraźnie odzwierciedla oczekiwania dotyczące wydajności operacyjnej lub przepisy prawa. Prawo mówi, że muszą dostarczyć decyzję w ciągu X dni. Miesiące później, odbierając telefon po czternastym podejściu, "a tak, mamy opóźnienia". Czy myślisz, że taki rodzaj wymówki zadziałałby w jakiejkolwiek prywatnej firmie, która mogłaby pozostać wypłacalna? Hahahahahahahahahahaha! Problem ze umiejętnościami. Niech licencjonowani, ubezpieczeni budowniczowie samodzielnie certyfikują, a potem ścigajmy ich, jeśli złamią prawo. Nie potrzebujemy więcej sędziów, musimy pozwolić budowniczym budować!