To podejście szczerze mnie zszokowało, i to nie w dobry sposób. Ci goście z tej samej internetowej bańki nagle są najbardziej kulturowo istotnymi artystami na świecie? To nie jest kultura, to tunelowe widzenie, a nazywanie ich „kulturą internetu” to ogromne naciąganie. Internet to nie jest jedna rzecz, to miliardy głosów, języków, estetyk i sprzeczności. Redukowanie go do tych, którzy skapitalizowali na kryptowalutach i memach, to w zasadzie mówienie, że kultura = kliknięcia. To, co naprawdę mnie przeraża, to jak normalne stało się takie myślenie, jakby coś, co jest widoczne, musiało być ważne. Jeśli coś jest wirusowe, to musi mieć znaczenie. Ludzie zaczynają mylić algorytm z rzeczywistą kulturą. To jak oglądanie kogoś, kto wpatruje się w odbicie i myśli, że widzi ocean.