Nie próbuję tutaj wyrażać żadnego stanowiska politycznego. Spędziłem lata jako doradca hipoteczny w Quicken Loans (teraz Rocket Mortgage), największym pożyczkodawcy hipotecznym w kraju, zanim w ogóle poszedłem do szkoły prawniczej. Więc kiedy widzę takie historie, patrzę na nie nieco inaczej. Oto o co chodzi. Jak klasyfikujesz nieruchomość jako główny, drugi lub inwestycyjny dom, zmienia wszystko w kwestii pożyczki. Wkład własny, oprocentowanie, ocena kredytowa, wszystko. Główne lub drugie domy mogą przejść z tak małym wkładem jak 3 do 10 procent. Nieruchomości inwestycyjne zazwyczaj wymagają 25 procent lub więcej. Więc jeśli jesteś nowym inwestorem w nieruchomości z ograniczonymi środkami, istnieje duża zachęta, aby nazwać coś „drugim domem” zamiast „nieruchomością inwestycyjną”. Ale dlatego pożyczkodawcy każą ci podpisać Umowę o Drugi Dom, osobny dokument, w którym obiecujesz, że będziesz go używać jako drugiej rezydencji, a nie wynajmować. Również w procesie aplikacyjnym potwierdzasz jak DZIEWIĘĆ razy, że będzie to zajmowane przez właściciela… Czy coś takiego mogłoby być kiedykolwiek uczciwym błędem? Wątpię. Fakty, przynajmniej według doniesień, wyglądają dość źle. Kupujesz dom, mówisz, że to drugi dom, natychmiast go wynajmujesz, mówisz swojemu ubezpieczycielowi, że jest zajmowany przez właściciela, a następnie zgłaszasz dochody z wynajmu w swoich podatkach. To nie jest nieporozumienie. To jest wzór. Przy okazji, ludzie, branie ubezpieczenia właścicieli domów pod fałszywym pretekstem, że to główny dom dla lepszych stawek, to świetny sposób na odrzucenie roszczenia, gdy twój dom spłonie. Bardzo krótkowzroczny błąd, który wielu popełnia... Czy bank kiedykolwiek sam to zauważy? Prawdopodobnie nie. ...