Pierwszy raz, kiedy naprawdę się przestraszyłem w grze komputerowej, to było podczas grania w Dungeonmaster po raz pierwszy w 1988 roku na Atari ST. Otworzyłem kratkę, która zgrzytnęła w górę, a przede mną pojawił się mumia. Badałem tę mumię, podziwiając ją, gdy nagle uniosła ramiona i krzyknęła "Rahr". Byłem tak zaskoczony, że upuściłem myszkę, a zanim zdążyłem odzyskać nad nią kontrolę, mumia zabiła połowę mojej drużyny i musiałem zrestartować grę. To otworzyło mi oczy na fakt, że gry rozwinęły się na tyle (1988), aby mnie przestraszyć. Ta gra miała również funkcję, że robiło się coraz ciemniej, gdy twoje pochodnie gasły. I coraz ciemniej. I coraz ciemniej... Nowe potwory zawsze były wyzwaniem. Jak mam z nim walczyć? Co on zrobi? Czy ten mały facet właśnie UKRADŁ MOJĄ POCHODNIĘ?! Można było też mieć mało jedzenia i wody. Wspaniała gra, miała najlepszy system magii w jakiejkolwiek grze, i to nie jest nawet bliskie.